2.09.2008

Nowy rok szkolny - nihil novi... czy coś nowego?

Aby sprawdzić, czy na pewno rok szkolny się rozpoczął, wpisałem dziś do wyszukiwarki Google „nowy rok szkolny” i wszedłem do pierwszej informacji na liście... Cytuję więc za gazeta.pl/edukacja: „Początek roku szkolnego zawsze oznacza zmiany w stosunku do lat poprzednich. W tym roku zarówno rodzice, uczniowie jak i nauczyciele nie będą narzekać na stagnację. Tak wielu zmian nie było od dawna (to się ucieszyłem, bo to dowód, że coś się zmienia w polskiej edukacji). Zmiany, zmiany, zmiany... Nowy rok szkolny witamy z nowym ministrem edukacji, prof. Ryszardem Legutko. Zastąpił on Romana Giertycha, który sprawił, że w jego resorcie temperatura zawsze była gorąca. Czy i jakie niespodzianki szykuje nam nowy minister? Pierwsza i najważniejsza zmiana dotyczy podręczników szkolnych.” Bez obaw, to już było i miejmy nadzieję, że ci Panowie już nigdy nie wrócą do koszmarnego eksperymentowania z polską edukacją. Moja próba wyszukiwawcza jest jedynie potwierdzeniem, że edukacyjna część portalu Gazeta.pl ma całkiem trwałe pozycjonowanie, skoro w wyszukiwarce wyskakuje jako pierwsza wiadomość z 3.09.2007. Druga z kolei informacja w wyszukiwarce – brawo Onet.pl – już wyraźnie potwierdzała, że rok szkolny się rozpoczyna 1 września 2008 r. i że będzie bez mundurków, wprowadzanych na siłę (chyba tylko z celem wsparcia polskiego przemysłu włókienniczego) przez ww. Panów ministrów.


No to nowy rok szkolny rozpoczęty. Z mocnym akcentem nauczycieli w stylu dajcie kasę, bo nam się przecież należy... I oczywiście wszechobecnymi związkowcami z NSZZ, ZNP i OPZZ, którzy usilnie starają się zaistnieć w mediach ze swoimi postulatami nie z tej epoki. Nie warto o tym pisać. Chciałem o czymś innym. Wydaje mi się, że znajdujemy się obecnie w bardzo ciekawym momencie. W tym roku zadecydują się losy polskiego systemu edukacji i to, czy będzie on w stanie ewoluować w stronę systemów najlepiej dopasowanych do wyzwań współczesnego świata. W planach prac rządu na II połowę 2008 r. wymienionych jest kilka ważnych tematów, ale wśród nich moim zdaniem jeden jest kluczowy. I to wcale nie obniżenie obowiązku szkolnego do wieku 6 lat. Ani nie powszechne wychowanie przedszkolne dla 5 latków. Dla polskich uczniów i ich rodziców kluczowy moim zdaniem będzie program „Nowe Technologie Edukacji” – plan działań rządu na lata 2009-2011 dotyczący nauczania dzieci i młodzieży w zakresie funkcjonowania w społeczeństwie informacyjnym (swoją drogą dość tajemniczy, bo nie ma o nim zbyt wiele informacji na stronach MEN). Wprowadzenie nowych technologii w nauczaniu powszechnym zadecyduje, czy będziemy mieć do czynienia z czymś jakościowo nowym, czy w dalszym ciągu ze stagnacją polskiej edukacji. To jest to coś nowego, na co od dawna czekam.