We wtorek 21 października 2008 r. odbędzie się pierwsze z, miejmy nadzieję bardzo długiego, cyklu spotkań ze znakomitymi światowej klasy ekspertami, których wiedza i doświadczenie mogą być z pożytkiem wykorzystane na potrzeby rozwoju polskiej edukacji. Będziemy mieli okazję wysłuchać Jacka Nashera (system demonstrowania kompetencji) i Lindella Smitha (uczenie się przez emocje). Gorąco polecam, bo ciągle mało jest w naszym kraju wydarzeń, w których moglibyśmy posłuchać ciekawych propozycji z obszaru edukacji.
Przy okazji smutna refleksja. Niestety, aby dowiedzieć się czegoś o nowoczesnej edukacji i najnowszych trendach, musimy coraz częściej sięgać po zagranicznych specjalistów i do zagranicznych serwisów edukacyjnych. Jedną z oznak słabości systemu oświaty w Polsce jest to, że nie ma prawdziwych autorytetów, którzy potrafiliby swoją wizją i propozycjami zapalić do działania nauczycieli, uczniów i ich rodziców. Nie ma ich ani w świecie politycznym, ani w środowisku oświatowym czy akademickim. Edukacja narodowa od wielu lat jest dla polityków przede wszystkim przedmiotem sporów politycznych, nie zaś najlepszą drogą do rozwoju i modernizacji kraju. W efekcie mamy co 4 lata cyrk polegający m.in. na niemal kompletnej wymianie kadr uczędników oświaty, zaskakujących zwrotach o 180 stopni koncepcji działań edukacyjnych, i – co najsmutniejsze – mocno okraszony potężną dawką ignorancji, przez którą cierpią nie tylko uczniowie i nauczyciele, ale i - w długim terminie - całe społeczeństwo. Niestety dotyczy to także poziomu edukacji lokalnej. Takich autorytetów na skalę krajową nie można również wskazać wśród nauczycieli (bo po co się „wychylać“?) czy w środowisku akademickim. Wybitni naukowcy, nawet jeśli mają dobre pomysły na zmiany w edukacji, zazwyczaj podają propozycje wyłącznie z ich wąskiej specjalizacji. Nie mamy w Polsce propozycji strategicznych, horyzontalnych, dalekosiężnych, które pchnęłyby system kształcenia na XXI-wieczne tory. Inaczej mówiąc, sięgając po terminologię kolejową – wleczemy się ciągle przestarzałym i rozpadającym się TLE („Tanie Linie Edukacyjne“) zamiast wsiąść do nowoczesnego edukacyjnego pociągu ICE (czy TGV), dzięki któremu dotrzemy do celu nie marnują cennego czasu (a także środków finansowych, ludzi, entuzjazmu, itp).
Do tego dochodzi jeszcze jeden obszar, który jest „terra incognita“ dla polskich edukatorów, zwłaszcza tych związanych ze sferą edukacji formalnej. To edukacja w sieci i z wykorzystaniem Internetu. Czyli to, w jaki sposób coraz częściej zdobywają wiedzę uczniowie (no bo skąd taka popularność sciaga.pl czy wikipedii?). Dochodzę do wniosku, że edukacyjna przepaść pomiędzy Polską a bardziej zaawansowanymi technologicznie krajami świata pogłębia się. Nie mówię tu o edukacji nieformalnej (tu mamy pomysły na światowym, najwyższym poziomie) ani o rozwoju e-learningu (rozwija się na dość przyzwoitym poziomie). Chodzi mi o filozofię nowoczesnego systemu edukacji. Pojawienie się społecznościowego Internetu i nowoczesnych narzędzi interaktywnych spowodowało, że starą koncepcję edukacji – fabryki produkującej przyszłe kadry dla zakładów – możemy odłożyć do lamusa. Świat nowej edukacji jest zupełnie inny niż ten, który znamy z polskiej szkoły i uczelni (patrz: Stary i nowy świat edukacji). To świat, w którym osoba ucząca się w dużej mierze decyduje co, w jaki sposób i jakimi metodami będzie się uczyć. To świat, o którym mało kto jeszcze w Polsce słyszał (zainteresowanych odsyłam m.in. do Horizon Report). To jest nie mniej ważne wyzwanie polskiej oświaty niż wprowadzanie 6 latków do szkół. Ale o tym w ogóle jeszcze nie myślimy...
Potrzeba nam autorytetów w edukacji, bo w dużej mierze to dzięki nim i w oparciu o nich, będzie można dokonać autentycznych, głębokich zmian w szkolnictwie. Tych autorytetów musimy szukać również w Internecie, gdyż wielu nowoczesnych edukatorów właśnie w sieci prowadzi aktywną działalność (żeby wymienić tylko trzy nazwiska: Stephen Downes, George Siemens, prof. Stephen Heppell). Gorąco zapraszam do udziału w cyklu „Autorytety dla edukacji“ w 2008 i także w 2009 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz