Dziennik opublikował informację o wynikach badań „Pedagogium” Wyższej Szkoły Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie dotyczących korzystania z Internetu przez mazowiecką młodzież. Wynika z nich, że polscy uczniowie nie wyobrażają sobie życia bez internetu – ponad 90% badanych wykorzystuje internet do nauki i odrabiania lekcji. Dla większości uczniów jest to jedyne źródło informacji i wiedzy, z którego korzystają.
Badania objęły trzy tysiące uczniów z mazowieckich szkół. Po przyjściu do domu uczniowie od razu włączają komputer. "Rzadko sięgam do encyklopedii czy książek. W internecie jest wszystko, więc po co marnować czas?" - mówi 14-letnia gimnazjalistka Kasia.
Powszechną praktyką jest (jeżeli już trzeba było coś napisać własnego) zamieszczanie w Internecie wypracowań szkolnych. W ten sposób rośnie w sposób przez nikogo niekontrolowany olbrzymia baza zasobów, z której mogą korzystać wszyscy uczniowie. Zjawisko plagiatu jest powszechne - ponad połowa wielokrotnie ściągała z sieci materialy i prezentowała je jako własne.
Lektury szkolne czyta zaledwie co piąty badany, większość korzysta z internetowych streszczeń. Jak zauważa jedna z nauczycielek z krakowskiego VIII LO, „Muszę się nieźle nagłowić, by zadać uczniom zadanie. Jeśli każę im zrobić np. analizę porównawczą pieśni Kochanowskiego i Horacego, w sieci znajdą dziesiątki gotowych wypracowań.”
Społeczność uczniów w sieci jest też podstawowym wsparciem dla osób szukających rozwiązań zadanych prac. Jak przyznaje dyrektor jednego z warszawskich liceów „uczniowie proszą na forach o pomoc w odrobieniu lekcji swych kolegów. I nie myślą, że mogą otrzymać błędną podpowiedź.”
Zapytana przez Dziennik Małgorzata Ohme, psycholog z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej, podkreśla, że dzieci, korzystając z internetu, nie selekcjonują informacji, bo nikt ich tego nie uczy. "Sami rodzice pokazują dziecku, że potrzebne wiadomości może szybko znaleźć w internecie. Ale nie mówią mu, jak z nich korzystać, by nie sprowadzało się to do kopiuj - wklej" - mówi.
Kilka komentarzy. W zasadzie to o wszystkim tym wiadomo nie od dziś. Rezultaty tych badań mogą co najwyżej zaskakiwać samych nauczycieli, dla których cyfrowy świat jest jeszcze wciąż wielką zagadką i/lub tajemnicą. Uczniowie coraz więcej czasu spędzają w Internecie, tam nawiązują znajomości i przyjaźnie, świetnie nauczyli się korzystać z owoców społecznościowego internetu, zwłaszcza w obszarze edukacji. Nauczyli się cenić swój czas – żyją dużo szybciej niż ich rodzice i nauczyciele. Po co mają czytać nudne lektury? Założenia obecnego programu szkolnego z czytaniem lektur tworzone były co najmniej kilkadziesiąt lat temu i do dziś nikt z urzędników oświatowych nie wziął poprawki na to, że żyjemy w zupełnie innym świecie. Czas jest – chyba dla nas wszystkich - zbyt cenny, aby go tracić na czytanie nieciekawych książek. Może czas zmienić sposób myślenia, że uczniowie muszą przeczytać określony zestaw lektur. Poszukajmy innych rozwiązań, na miarę cyfrowej epoki XXI wieku.
Ministerstwo od lat zaniedbuje program edukacji medialnej (polecam ciekawą dyskusję na ten temat w blogu Kultura 2.0). No to mamy samobója! Nie można mieć pretensji do uczniów o nagminne stosowanie metody kopiuj-wklej i plagiatowanie dzieł innych osób, skoro szkoła sama zaniedbuje edukację na ten temat. Przydałby się cykl obowiązkowych (a nawet praktycznych!) zajęć na wszystkich etapach kształcenia na temat praw autorskich w Internecie, znaczenia zjawiska plagiatu oraz creative commons. Skoro się o tym nie myśli, to pretensje odłóżmy na bok.
Uczniowie korzystali i będą korzystać z Internetu w nauce. Bo dla nich nauka bez Internetu nie istnieje. W Polsce takiej definicji edukacji urzędnicy chyba nie są w stanie pojąć. Według badań brytyjskich i amerykańskich, edukacja nieformalna – przede wszystkim z wykorzystaniem internetu – to dziś około 70-80% wszystkich procesów edukacyjnych. Ignorowanie Internetu jako podstawowego źródła, ale i narzędzia pogłębiania wiedzy zaprowadzi polską szkołę do skansenu, o ile już nie zaprowadziło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz